4 listopada 2019

Niskobudżetowa metamorfoza pokoju ośmiolatka

Pod koniec sierpnia przyszła do mnie siostra: Kasia, a jak Ci tak dobrze idą remonty to może zrobisz pokój Julkowi? (w wakacje remontowałam sobie poddasze i przerabiałam stare meble) Przecież siostrze nie odmówię (wzięła mnie pod włos, bo wie jak lubię te męskie zabawki), a już na pewno nie młodemu, który miał bardziej graciarnie niepotrzebnych sprzętów niż swoją przestrzeń.
Pierwszym i najważniejszym założeniem projektu było pozbycie się połowy mebli, które zastawiały jego pokój.
Drugim założeniem był niskobudżetowy remont. W sumie kosztował 600zł. Wiele rzeczy zrobiłyśmy same, tak jak np. łóżko. Znalazłam w sieci zdjęcie łóżka-bramki piłkarskiej, no ja nie dam rady? Kosztowało mnie to sporo pracy, ale efekt robi wrażenie. Przemalowałyśmy też stare biurko i komodę (robiłyśmy to wcześniej). To taki moment, że młody jeszcze poużywa tych mebli, a kupienie nowych nie miało sensu gdyż za chwile z nich wyrośnie. Dlatego przeskoczyłyśmy ten wydatek, a przemalowane meble posłużą mu jeszcze 3-5 lat i za ten czas będzie można robić pokój nastolatka;)
Trzecie założenie chyba było najbardziej harcorowe: na remont mamy 3 doby!!! Ja wiem że w tv to się udaje, ale tam jest sztab ludzi, specjalistów, a my tu tylko we dwie + wpadła siostra cioteczna na malowanie i moja psiapsióła na skręcanie łóżka.
Po czwarte - udało nam się!!! :D Młody był zszokowany i co najważniejsze, spędza czas w swoim pokoju, a ja cały następny dzień leniuchowałam, tak byłam wykończona. Moja biedna siostra musiała iść do pracy...

W pokoju dziecka nie może być za dużo kolorów i przedmiotów. Jeśli tak jest, to przestrzeń jest przebodźcowana i dziecko nie będzie się w niej czuło dobrze. Moim punktem wyjściowym była stara czerwona kratownica. Postawiłam więc na klasykę, czyli białe ściany. Jedną zrobiłam w szarości i przykleiłam korek od sufitu do podłogi. Zastąpiło to tablicę korkową. W pokoju królują kolory: biel, szarość i stonowany niebieski. Czerwień dodaje życia, ale nie przytłacza. Pomalowałam też na czerwono drzwi, jako punk odniesienia dla kratownicy.

Efekty pracy naszych rąk możecie oglądać poniżej :)

Jedyna nowa rzecz to rama łóżka. Reszta bramki własnej konstrukcji. Sznurek bawełniany okazał się za jasny, zafarbowałyśmy go w herbacie :)

Takie komody są dwie. Jedna moja, druga siostry, z naszego dzieciństwa. Dobry mebel został przemalowany specjalnymi farbami do oklein. Dostał też nowe uchwyty, takie same jak biurko, dzięki temu tworzą komplet.

Część starych ramek przemalowane na te same kolory co meble. Ścianka chwały ;) zawisł też dyplom mojego taty, dziadka młodego.

Blat biurka został dodatkowo pokryty lakierem. Przyklejenie tego korka było nie lada wyzwaniem.

Drzwi dostały piękną czerwień :)

Czerwona szachownica, to mebel wyjściowy w tym projekcie. Obrazki na ścianie Julek zmalował jak miał 4 lata. Post o tych obrazkach jest na blogu :)