13 października 2015

Moja pierwsza realizacja

Słoneczna kawalerka, 27 m2, pomarańczowe ściany i sufit, a do tego muzyczny chaos.  Remont: przygotowuję projekt, ściąganie tapety, kilku warstw farby, kucie ścian pod nową instalację elektryczną. Jak ścian to i starej terakoty i glazury. Jeżdżenie po sklepach, szukanie w sieci skarbów, odnawianie starych mebli i tworzenie dodatków. Brak sił, ale dopatrujemy się światełka w tunelu. 11 miesięcy ciężkiej pracy nocą i dniem. Budżet mały więc praca rąk własnych. W całym mieszkaniu ją widać, każda rzecz ma swoją historię.

Dobry duszek i telefon z redakcji, że ktoś jest zaciekawiony moimi obrazami. Za obrazami poszło mieszkanie. Koniec remontu? Nie - powódź, zrywanie podłogi, kilka tygodni przerwy.

Maj i decyzja, że będzie sesja. Lipiec, czuję się kłębkiem radości, po paru godzinach sesja dobiega końca.

Witam Was na stronach listopadowych Czterech Kątów. Radość, duma i szczęście. WOW, udało się.



Dziękuję wszystkim:
Darkowi, Oli, Asi, Agnes za kaloryfery,
Gregowi za dziury w ścianach ;)
Rafałowi za szlifowanie i malowanie,
Jankowi za siłę mięśni,
Tacie za naukę klejenia kafelków,
Mamie za parę rzeczy do kuchni,
i Niedźwiedziowi za udostępnienie mi mieszkania abym mogła się wyżyć artystycznie ;)



Oglądać swój projekt na łamach magazynu wnętrzarskiego to niesamowite uczucie :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz